środa, 19 września 2007

Maryja Wniebowzięta

Pascha Pana, w pewnym sensie, pozostaje niepełna dopóki wszyscy uczniowie Pańscy nie zakosztują pełni życia. Pascha Pana i Pięćdziesiątnica Ducha Świętego kulminują się koncentrując w Maryi. Ona, jako pierwsza, pozwala paschalnemu Chrystusowi i Duchowi Świętemu dokonać Bożego dzieła w człowieku. Zostaje tak zewangelizowana, nawrócona, przemieniona i przebóstwiona, że nie ma co już w Niej umierać. Może więc być z ciałem i duszą wprowadzona w chwałę Jej Syna!

Do takiego wywyższenia każdy z nas jest zaproszony. To wejście do pełni życia dokonuje się już teraz, dzisiaj. Słowo Boże podpowiada nam, w Magnifikat, warunki: Bóg, który Ją wywyższył, wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy; spełniają się słowa powiedziane Jej od Pana, ponieważ uwierzyła.

Aby mogło dokonać się takie paschalne zwycięstwo również w nas, Duch Święty który prowadzi dzieło Jezusa, musi pobudzić i wywołać pewne postawy; musi nas przekonać do tego, że my sami nie poradzimy sobie w życiu chrześcijańskim; musi wzbudzić w nas postawę bolesną, a najtrudniej jest to uczynić wobec tych, którzy zawsze byli "porządnymi katolikami". Jest to bowiem doświadczenie uniżające człowieka, podczas którego doznaje się absolutnej niemocy miłowania Jezusa tak, jak On na to zasługuje. To daje przeżycie uniżenia w swojej pobożnej pewności siebie. Wówczas, w głębi, rodzi się wołanie do Pana: "Tylko Ty, który jesteś Bogiem rzeczy niemożliwych, możesz mnie nawrócić! Możesz mnie uzdolnić do umiłowania Pana". Tu rodzi się pokora czyli stanięcie w prawdzie Bożego obdarowania "mojej" osoby, ale również radykalnej niemocy pójścia za Jezusem, podążania drogami Ducha. Nikt nie jest w stanie zasłużyć na niebo swoimi, nawet najbardziej pobożnymi wysiłkami. Tylko Jezus może "mnie" przysposobić do nieba, przetwarzając "mnie" wewnętrznie. Chociaż jest to swoiste "padnięcie" na twarz w swojej niemocy, to trzeba tę niemoc zaakceptować, co więcej, rozradować się nią! To uniżenie odziera z iluzji, z pobożnych fikcji. I to obnażenie jest wyzwalające. Człowiek wyzwala się z tego, co ludzie o nim mówią i za co go chwalą. Aby mogło dokonać się to zerwanie, trzeba uwierzyć Słowu. Słowo równocześnie ukazuje pełnię "mego" obdarowania i łagodnie wprowadza w tą "moją" otchłań, ciemności, niemoc, radykalną słabość.

Prośmy Maryję, aby nam pomogła stanąć w prawdzie, wydać się w Jej ręce i aby sprowokowała radykalne zawierzenie Temu, który jest Bogiem rzeczy niemożliwych. To Słowo spełni się w nas, abyśmy mogli już teraz radować się nowym życiem, którego pełnia eksploduje w dniu naszej śmierci. Maryja walczy mocą swojej modlitwy w nas.

Brak komentarzy: