niedziela, 13 stycznia 2008

Chrzest Pański

"Powinniśmy czynić wszystko, czego wymaga sprawiedliwość" - Mt3,15

Grzech jest tak wielkim zagrożeniem dla stworzenia, że nic innego nie mogło go pokonać poza mocą Bożą obecną w Synu Bożym, w Jego ciele na podobieństwo ciała grzechu. Bóg posłał swego Syna jako ofiarę za grzech. W ten sposób, w naturze ludzkiej, została wymierzona kara grzechowi.
Rz3,25-26: " Bóg ustanowił Jezusa przebłaganiem za grzech dzięki Jego wierności w sprawie krwawej ofiary śmierci. W tym okazała się sprawiedliwość Boga, gdyż w swej cierpliwości odniósł się On wyrozumiale (ani nie karząc, ani nie odpuszczając) do grzechów popełnionych przez ludzi w przeszłości; i w tym okazuje się Jego sprawiedliwość w dobie obecnej, objawiając, że On sam jest sprawiedliwy i jest zarazem Tym, który czyni sprawiedliwymi ludzi na podstawie wierności Jezusowi."
Ważne, żeby zobaczyć sprawiedliwość Boga jako nie karzącego tych, co sami nie zdołają udźwignąć pokuty /kary/ należnej za grzech i jednocześnie, tym bardziej, położyć nacisk na to, co czyni nas "sprawiedliwymi": na bogobojność oraz nie wymigiwanie się od czynienia tego, co Jezusowi się podoba, a co nam przykazuje /wg Dz 10,35/.
Sprawiedliwość Jezusa przejawiła się więc w Jego gotowości, mimo że był bez grzechu i nie zasługiwał na stracenie, aby ponieść za nas bolesną, straszliwą, krwawą śmierć ofiarną.
Sprawiedliwość człowieka rozpoczyna się i kończy na ufaniu Bogu. Oznacza to:
- ufanie, że Bóg sprawiedliwie wylał pełną miarę swego gniewu („przeciwko wszelkiej bezbożności i niegodziwości ludzi, którzy ciągle tłumią prawdę” Rz1,18) na Jezusa, ofiarnego Baranka Bożego;
- ufanie, że w swoim miłosierdziu Bóg uznaje każdego, kto w pełni utożsamia się z Jezusem za już w pełni ukaranego za swe przeszłe grzechy („ci, którzy zostali zanurzeni w Mesjasza Jezusa, zostali zanurzeni w Jego śmierć” Rz 6,3).
Kiedy człowiek, który zaufa Jezusowi jednoczy się z Nim i zostaje zanurzony (ochrzczony) we wszystko, czym jest Jezus, w tym również w Jego śmierć i zmartwychwstanie, wówczas jego grzeszne skłonności zostają uznane za martwe, a nowa natura, czerpiąca moc od Ducha Świętego, zostaje uznana za żywą.
Tym samym stajemy się "umiłowanym synem Boga", jak to jest w kontekście Izraela i przeznaczonymi dla dalszej misji Jezusa w tym świecie.

Bóg miłości

1J 3,14b „Kto nie miłuje wytrwale, wciąż jest pod władzą śmierci (pozostaje w śmierci).”
Oddanie umysłu we władanie starej natury to śmierć, ale umysł we władaniu Ducha, to życie i pokój, to także bezpieczeństwo, dobre samopoczucie, dobrobyt, zdrowie, zadowolenie, pomyślność, pociecha, pełnia, prawość - czyli wszystko, co świecka popularna psychologia obiecuje, a czego dać nie może.
Dlatego Jezus mówi: „musisz się urodzić jeszcze raz z wysoka” /J 3,7/
Duch Święty daje moc do odwrócenia się od grzechu i do świętego życia. Ale Duch Mesjasza przybywa przez cnotę skruchy. Wówczas „uważajcie siebie za martwych dla grzechu, lecz żywych dla Boga przez swą jedność z Mesjaszem Jezusem” /Rz 6,11/
Najgłębszą życiową prawdą filozoficzną – głębsza niż wszelka analiza „id”, „ego”, „superego”, uwarunkowań genetycznych, filozoficznych, fizjologicznych, behawiorystycznych, środowiskowych czy edukacyjnych; traum, porodowych, kompleksów, doświadczeń seksualnych, uwarunkowań rodzinnych i rozmaitych wybiegów, do których uciekają się ludzie – jest fakt, że grzeszna, „stara natura” jest na wskroś niereformowalna.
„Jeśli kto zatem jest jedno z Mesjaszem, nowym jest stworzeniem – stare przeminęło, i spójrzcie: to, co nastało jest świeże i nowe!” /2Kor 5,17/, co oznacza, że ma drugą, nową ludzka naturę, pod władaniem Ducha Świętego. Stara natura umarła wraz z Jezusem i mocą Ducha pozostaje martwa – nie jesteśmy jej już nic dłużni, abyśmy mieli słuchać jej nikczemnych i zwodniczych podszeptów /Rz 8,1-13/.
Wskutek zjednoczenia z Jezusem, jesteśmy natomiast winni Bogu posłuszeństwo Jego pragnieniom i nakazom. Dowodem na to, że przeszliśmy ze śmierci do życia, są nie nasze przekonania i wyznania, ale fakt, że wytrwale miłujemy braci.

Według Godziny Czytań /Kol 4,2-18/ drobna dopowiedź.
Dobra Nowinę Jezusa powinno się oznajmiać z roztropnością, taktem, rozważnie i uprzejmie, zarazem jednak w sposób dosadny, a nie nudny: „zajmujący” (dosłownie „zaprawiony solą”).
Niektórym wydaje się, że wiara w Boga czy też Jezusa jest po prostu nudna, nieatrakcyjna, nużąca. A nie brakuje takich wierzących, którzy przyczyniają się do ugruntowania tego przekonania, bo sami są nudni, nieatrakcyjni i nużący, niezaprawieni niczym. Poruszając się w swoim środowisku pomiędzy Biblią, Kościołem i społecznością, nie w pełni wykorzystują każdą okazję, aby dotrzeć do ludzi rozpaczliwie potrzebujących Mesjasza. Ale skoro ich własne życie wydaje się martwe... wydają się oni niezdolni do uczynienia swego sposobu mówienia uprzejmym i zajmującym i wcale nie wiedzą, jak rozmawiać z każdą konkretną osobą, bo w odróżnieniu od Pawła nie próbują zrozumieć ludzi spoza własnego kręgu, pochodzących z innych środowisk i mających inne doświadczenie życiowe. Przekazywanie Ewangelii zasadza się na słuchaniu w równym stopniu jak na mówieniu, nade wszystko zaś na modlitwie.

Czynić wytrwale to, co się Bogu podoba

1J 3,10 „ A tak można wyraźnie odróżnić dzieci Boga i dzieci Przeciwnika: nikt, kto nie czyni wytrwale tego, co sprawiedliwe, nie jest od Boga . Podobnie nikt, kto nie miłuje wytrwale swego brata, nie jest od Boga.”

z Ef 5,22-6,9
„Mężowie, kochajcie swoje żony”
Mężczyznom często zbyt łatwo przychodzi rządzenie się, ciężko natomiast czułe okazywanie miłości, w sposób pełen poświęcenia: tak jak Jezus ukochał Kościół.

„Żony powinny podporządkować się mężom, tak jak podporządkowują się Panu”

Kobietom często naturalnie przychodzi wyrażanie miłości, trudniej natomiast uznanie władzy męża nad sobą.
W małżeństwach zorientowanych egocentrycznie do kłótni dochodzi między kobietami, które nie chcą podporządkować się mężom, a mężczyznami, którzy nie kochają żon.
W małżeństwach spoglądających ku Bogu, kłótnie się zdarzają, ale mają inny charakter, bo toczą się między mężczyzną gotowym na wiele, żeby okazać miłość i kobietą gotową na wiele, żeby okazać uległość. A Jezus kieruje wtedy wszystko we właściwą stronę.

„Głową żony jest mąż” czyli jest on odpowiedzialny za stwarzanie porządku w życiu małżeńskim. Aby to uczynić, musi być przede wszystkim kochający i to bezinteresownie, bez ociągania się czy oczekiwania, że żona ustąpi jako pierwsza.

Nie grzeszyć z rozmysłem

Jeżeli nosimy w sobie nadzieję spotkania Jezusa przez upodobnienie się do Niego, to mamy dalej się oczyszczać, bo Bóg jest czysty! /1J 3,3/
Wyznanie /nowe wyznanie/ wiary w Jezusa jest jednoznaczne z przyjęciem, za swoje, /nasienia/ Ewangelii i od tej chwili obowiązuje nas walka z grzechem, we wszystkich obszarach życia /żaden z obszarów nie może pozostać dla grzesznych praktyk/:
- nie wolno nam popełniać żadnego grzechu z rozmysłem
- w miejsce samoobrony i mnożenia usprawiedliwień, należy przyznać się do grzechu i wyrzec się go
- wszystkie obszary życia powinny pozostawać pod nieustanna autokontrolą.

Samo „wyparcie się” niedoskonałej przeszłości nie wystarcza. Należy ją zniszczyć:
- stąd poszukiwanie w sobie „złej skłonności”, która wywołuje „ferment w sercu”
- wyszukiwanie grzesznych namiętności i zachowań, pozostałych po starym życiu /”bez Boga”/

I chociaż teoria jest znana, to bliższa analiza tekstów /w żydowskim rozumieniu/ daje ową zachętę: „dalej się oczyszczać”, która staje się przesłaniem czasu Bożego Narodzenia, z jednoczesnym wszczepieniem nadziei na doświadczenie nowej /w nowy sposób/ Obecności Pana, Który „narodził się”.