niedziela, 13 stycznia 2008

Bóg miłości

1J 3,14b „Kto nie miłuje wytrwale, wciąż jest pod władzą śmierci (pozostaje w śmierci).”
Oddanie umysłu we władanie starej natury to śmierć, ale umysł we władaniu Ducha, to życie i pokój, to także bezpieczeństwo, dobre samopoczucie, dobrobyt, zdrowie, zadowolenie, pomyślność, pociecha, pełnia, prawość - czyli wszystko, co świecka popularna psychologia obiecuje, a czego dać nie może.
Dlatego Jezus mówi: „musisz się urodzić jeszcze raz z wysoka” /J 3,7/
Duch Święty daje moc do odwrócenia się od grzechu i do świętego życia. Ale Duch Mesjasza przybywa przez cnotę skruchy. Wówczas „uważajcie siebie za martwych dla grzechu, lecz żywych dla Boga przez swą jedność z Mesjaszem Jezusem” /Rz 6,11/
Najgłębszą życiową prawdą filozoficzną – głębsza niż wszelka analiza „id”, „ego”, „superego”, uwarunkowań genetycznych, filozoficznych, fizjologicznych, behawiorystycznych, środowiskowych czy edukacyjnych; traum, porodowych, kompleksów, doświadczeń seksualnych, uwarunkowań rodzinnych i rozmaitych wybiegów, do których uciekają się ludzie – jest fakt, że grzeszna, „stara natura” jest na wskroś niereformowalna.
„Jeśli kto zatem jest jedno z Mesjaszem, nowym jest stworzeniem – stare przeminęło, i spójrzcie: to, co nastało jest świeże i nowe!” /2Kor 5,17/, co oznacza, że ma drugą, nową ludzka naturę, pod władaniem Ducha Świętego. Stara natura umarła wraz z Jezusem i mocą Ducha pozostaje martwa – nie jesteśmy jej już nic dłużni, abyśmy mieli słuchać jej nikczemnych i zwodniczych podszeptów /Rz 8,1-13/.
Wskutek zjednoczenia z Jezusem, jesteśmy natomiast winni Bogu posłuszeństwo Jego pragnieniom i nakazom. Dowodem na to, że przeszliśmy ze śmierci do życia, są nie nasze przekonania i wyznania, ale fakt, że wytrwale miłujemy braci.

Według Godziny Czytań /Kol 4,2-18/ drobna dopowiedź.
Dobra Nowinę Jezusa powinno się oznajmiać z roztropnością, taktem, rozważnie i uprzejmie, zarazem jednak w sposób dosadny, a nie nudny: „zajmujący” (dosłownie „zaprawiony solą”).
Niektórym wydaje się, że wiara w Boga czy też Jezusa jest po prostu nudna, nieatrakcyjna, nużąca. A nie brakuje takich wierzących, którzy przyczyniają się do ugruntowania tego przekonania, bo sami są nudni, nieatrakcyjni i nużący, niezaprawieni niczym. Poruszając się w swoim środowisku pomiędzy Biblią, Kościołem i społecznością, nie w pełni wykorzystują każdą okazję, aby dotrzeć do ludzi rozpaczliwie potrzebujących Mesjasza. Ale skoro ich własne życie wydaje się martwe... wydają się oni niezdolni do uczynienia swego sposobu mówienia uprzejmym i zajmującym i wcale nie wiedzą, jak rozmawiać z każdą konkretną osobą, bo w odróżnieniu od Pawła nie próbują zrozumieć ludzi spoza własnego kręgu, pochodzących z innych środowisk i mających inne doświadczenie życiowe. Przekazywanie Ewangelii zasadza się na słuchaniu w równym stopniu jak na mówieniu, nade wszystko zaś na modlitwie.

Brak komentarzy: