sobota, 1 grudnia 2007

Adwent

Adwent znaczy dosłownie przyjście, nadejście. Coś ma nadejść. Odpowiednia postawa z naszej strony to czuwanie, gotowość, oczekiwanie.
Każdy okres roku liturgicznego ma swój koloryt. Okres wielkanocny to czas radości; Wielki Post to pokuta. Adwent to w pierwszym rzędzie czas oczekiwania i nadziei. Nie w tym sensie, byśmy tylko w adwencie mieli trwać w nadziei, ale że w tym okresie w sposób szczególny przypomina się nam, że ca1e nasze życic powinno przebiegać pod znakiem nadziei.
Tradycyjnie życie chrześcijańskie określa się jako życie wiarą. Chrześcijanie są „wierzącymi". To prawda. Czytając czwartą Ewangelię widzimy też, że życie chrześcijańskie to "miłością". Chcąc opisać naszą religię, spontanicznie myślimy o wierze i miłości.
To uderzające, że nie tak łatwo za charakterystyczną cechą chrześcijaństwa uznaje się "życie nadzieją". A jednak zgodnie z Nowym Testamentem, życic chrześcijanina jest w równej mierze „życiem nadzieją". Chrześcijanie to ludzie, którzy mają nadzieje. Dlatego św. Paweł mógł pogan nazywać tymi, „którzy nic mają nadziei". Powinniśmy być bardziej świadomi tego. że nasza wiara jest „wiarą pełną nadziei", wiara polegającą na „trzymaniu się niewzruszenie nadziei". Powinniśmy w naszym życiu wiara przestać umieszczać nadzieję gdzieś w nawiasie. Św. Augustyn wyraża to dosadnie: wiara jest nadzieją, która umacnia człowieka, dlatego że wie on, iż czekając na Boga, posiada Boga. Mieć nadzieję w Bogu to posiadać Go. Teologia uczy nas, że nadzieja jest cnotą teologalna, to znaczy taka cnota, która sięga Boga: sięgamy Boga, mając w Nim nadzieję, tęskniąc za Nim.
Czas adwentu mieści w sobie potrójne oczekiwanie.
Po pierwsze przeżywamy gorącą tęsknotę Starego Testamentu za Zbawicielem. Od początku ludzkość tęskniła za wyzwoleniem, za zbawieniem. Człowiek zawsze miał poczucie, że coś w nim zostało zerwane, że naruszono pierwotną harmonię. Wiele religii próbowało i wciąż próbuje dojść do wyzwolenia poprzez metodycznie wypracowywana technikę. Natomiast Naród Wybrany, dzięki szczególnej łasce Bożej, doszedł do wniosku, że zbawienie musi przyjść od Boga. Miał nadzieję, że Bóg zaingeruje. Już wtedy przeczuwali to, co później, w chrześcijaństwie będzie wyraźne: że zbawienie przyjdzie z góry. Oto wielka różnica między chrześcijaństwem a innymi religiami: w innych religiach człowiek podejmuje desperackie próby zbliżenia się do Boga, w chrześcijaństwie sam Bóg wychodzi człowiekowi naprzeciw.
Ta pierwotna tęsknota za Zbawicielem w adwencie staje się na nowo aktualna. Spora część naszej istoty nie jest jeszcze zbawiona i woła o Zbawcę. Zresztą nigdy nie zapominajmy, że nasze korzenie naszej wiary tkwią w Starym Testamencie, że patriarchowie i prorocy, którzy przez wieki oczekiwali na zbawiciela, są naszymi przodkami. Powinniśmy czuć się zjednoczeni z tym długim szeregiem ubogich Pana, którzy tęsknili za Jezusem. W tym szeregu ostatnia jest Maryja, szczególnie obecna w czasie adwentu. Wraz z Nią tęsknimy za przyjściem Pana. W adwencie podejmujemy ludzką przeszłość i ją uaktualniamy.
Wiemy jednak, że Jezus już przyszedł. Narodził się w Betlejem, z Maryi Dziewicy, cierpiał dla nas. Wiemy, że rozciągnął ręce na krzyżu, by zniweczyć śmierć i objawić zmartwychwstanie. Już jesteśmy zbawieni. Otrzymaliśmy Ducha Świętego jako zadatek błogosławieństwa. Jesteśmy świątynią Trójcy Świętej. Jednak to zbawienie jest jak ziarno: musi się otworzyć, kiełkować i wzrastać, musi coraz bardziej przemieniać nasze życie i wydać owoc. Chrystus przyszedł jako Zbawiciel świata, ale musi stać się moim Zbawicielem. Przyszedł jako światłość świata, ale teraz musi stać się światłem mojego istnienia, tym światłem, które nadaje nowy, wieczny sens wszystkim zdarzeniom mojego życia, tym radosnym i tym smutnym.
Za tym tęsknimy w adwencie: aby zbawienie, które nadeszło, zapuściło w nas korzenie i wydało owoc. Okres adwentu obejmuje nie tylko czas miniony, nie tylko oczekiwanie przeszłych pokoleń, które wypełniło się w noc betlejemską, ale i teraźniejszy: tęsknimy za tym, aby Jezus, który jest z nami, stał się żywą rzeczywistością dla każdego z nas.
Adwent obejmuje także przyszłość. Chrystus przyszedł, ale powróci na końcu czasów. Za tym powrotem tęsknimy w adwencie. Kiedy Pan powróci, liczba zbawionych się wypełni. Wtedy wszystkie dzieci Boże będą u Pana, na zawsze. Każda łza zostanie otarta z naszych oczu, nie będzie już śmierci, smutku ani narzekania. Wtedy całe stworzenie, które teraz jęczy i wzdycha jak w bólach rodzenia, w końcu będzie miało udział w zbawieniu ludzkości.
W adwencie streszczają się czas przeszły, przyszły i teraźniejszy. W oczekiwaniu dawnych patriarchów tęsknimy, ponad Betlejem i Golgotą, za niebieskim Jeruzalem, gdzie wszystko będzie poddane Synowi i gdzie również Syn będzie poddany Ojcu (1 Kor 15,28). Dlatego adwent to czas bogaty.

Brak komentarzy: