„Umiłowałem Pana, bo wysłuchał głosu mojej modlitwy, nachylił ku mnie swe ucho, kiedy w ciągu dni moich wołałem” (Ps 116,1-2).
Tajemnica Wcielenia, to zejście Boga ku nam, przez owe nachylenie!
Oto są nasze dni wołania. Ludzie wołają od czasów grzechu pierworodnego, aż do dnia Pańskiego, kiedy już wołać nie będzie trzeba.
Człowiek woła z powodu boleści śmierci, cierpienia, choroby i z powodu ciemności panujących w drodze do Boga.
Człowiek także woła z powodu groźby zguby wiecznej – piekła.
Jest jeszcze ucisk zewsząd – ze strony bliźniego.
To wielka masa zła, nędzy i cierpienia. I człowiek musi wejść w tę całą masę ciemną, nie może uniknąć ciemności.
Jedynym i ostatecznym wyjściem z tego wszystkiego jest „wezwanie imienia Bożego” (Ps 116,4)!
To promień światła w tych ogromnych ciemnościach – ta modlitwa nie może się już jednak załamać, a będąc prostą jest, zarazem, głęboką. Żadna z naszych nędz i ciemności nie może złamać siły tej modlitwy, bo – jak mówi św. Jan – „światłość w ciemności świeci, a ciemności jej nie ogarnęły” (J 1,5). Modlitwa ta bowiem jest z Chrystusem i w Chrystusie, więc jej siła jest niewspółmierna z naszymi ciemnościami.
Oto Bóg się nachylił, Wcielił i moja dusza się podniosła. Naszą modlitwą jest Chrystus na krzyżu – modlitwą wysłuchaną, odkupieniem.
Wszystko, co na świecie jest ciemnością i nędzą jest, właśnie, dla modlitwy, abyśmy wzywali imienia Pańskiego, aby wytrysnęło z człowieka wołanie do Boga.
Tak więc to wszystko, co jest cierpieniem, co zdaje się być śmiercią, staje się źródłem obcowania z Bogiem.
Ze wszystkiego jest więc wyjście, nie może jednak ustać w nas to światło, które przebija mrok. Modlić się trzeba stale!
A ostateczną prośbą w naszej modlitwie jest prośba o życie wieczne. Posiadanie życia wiecznego wyzwala duszę, urzeczywistnia wolność. Tak więc można być wewnętrznie wolnym, poruszając się pośród zewnętrznych ciemności tego świata. Bóg bowiem daje „zbawienie w pośrodku ziemi” (Ps 27,26).
Wolność w cierpieniu pośród którego się poruszamy, to wolność wewnętrzna: człowiek jest wolny w stosunku do tego, co ludzi trzyma w kajdanach i wówczas cierpienie nie dociera do sanktuarium duszy. W takiej duszy (ukrytej w Bogu) nic już podeptać nie można, tam jest wolność w Bogu Odkupienia. Oto zostało wysłuchane wołanie o wolność.
Niemniej, dziś atak piekła uderza w tę wewnętrzną wolność, chcąc aby człowiek sam ją podeptał i zrezygnował z niej, aby wydrzeć z jego duszy obraz i podobieństwo Boże. A wtedy już wszystko zostanie upodlone w człowieku. Dlatego Kościół stale woła o tę wolność ostateczną, wewnętrzną – o to wyniesienie duchowe ponad ucisk i cierpienie. I tu się spełnia Tajemnica Odkupienia.
Bóg jest miłosierny: „Bóg strzeże maluczkich – ...byłem uniżony, a wybawił mnie” (Ps 116,6).
Podobnie „Chrystus sam się uniżył aż do śmierci i dlatego Bóg wyniósł Go i dał Mu Imię, które jest ponad wszelkie imię” (Flp 2,8-9).
Matka Najświętsza szła tą samą drogą: „wejrzał Bóg na uniżenie swojej służebnicy” (Łk 1,48).
Bóg strzeże tych, co są mali! A więc, bądź małym, a uwolni Cię!
Cała nasza niewola jest w tym, że jesteśmy wielcy i nie możemy przejść przez ucho igielne – jesteśmy zbyt obładowani i natrafiamy przez to na przeszkody tam, gdzie ich nie ma. Znajdujemy je, bo jesteśmy wielcy, zawadzamy samym sobą. Gdybyśmy byli mniejsi, nic by nas nie dotykało. Gdyby nas nie było, to wszędzie byłby Bóg. Wtedy też cieszylibyśmy się, że inni są lepsi, bo małego nic już nie smuci.
„Wróć duszo moja do spokoju twego” (Ps 116,7), nie szukaj nie wiadomo czego, nie szukaj tam, gdzie nie należy. Masz wszystko, Bóg ci dobrze uczynił: ZBAWIŁ CIĘ – czego ty jeszcze chcesz?
Bóg jest naszym pokojem, ale my sami, często, wychodzimy z niego. Dlatego do tego pokoju trzeba nam powracać.
Bóg nam dobrze uczynił: przyszedł na ziemię, zbawił nas, jest z nami w Najświętszym Sakramencie. A nasz płacz i nasze niepokoje, jakich doświadczamy, są efektem marnotrawienia tego, co nam Bóg uczynił. Gdy wychodzimy z odpoczynku w Bogu i bierzemy życie w swoje ręce, poddając je własnym przewidywaniom, to przestajemy być mali i chroniący się w Bogu, dlatego też nie jesteśmy już strzeżeni przez Boga.
Ten, kto wychodzi pozbawia siebie łaski – tej łaski, która ma moc, aby zrealizować cel, dla którego jest dana, to jest ŻYCIE! A życie jest splotem tego, co było i co będzie: ciemności już przeszły, ale jeszcze są; są też jeszcze łzy, ale już jest uwolnienie od łez.
W takiej mierze może człowiek uczestniczyć w dobrach Odkupienia, w jakiej wierzy i cieszy się tym, że tak jest, jak Bóg uczynił.
wtorek, 3 lutego 2009
Tajemnica wcielenia
Etykiety: Boże Narodzenie, medytacja, psalm
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz